Okazało się, że to co mnie spotkało ze strony wydawnictwa Edytor Wers, to nie jest przypadek. Zdarzało im się kopiować skany pocztówek ze współcześnie wydanej książki. Oczywiście bez wiedzy i zgody autora oraz bez podania źródła.
Teraz pojawia się pytanie: Jak jest z pozostałymi (nie licząc przedruków ze starach książek) skanami wykorzystanymi w książce? Czy osoby wymienione w książeczce jako źródło skanów zdają sobie sprawę, w co zostały wplątane? Gdy widzę swoje skany, na przykład obok skanów Fotopolski.eu, to potrafię cofnąć wcześniejszą zgodę na ich wykorzystanie. Nie życzę sobie przebywać w podejrzanym towarzystwie. Odebrałem tę publikację (pomijając to, co zaszło w stosunku do mnie) negatywnie, zarówno jeśli chodzi o treść, jak i grafikę. Jest to publikacja skrojona pod rocznicę, napisana w dziennikarsko-sensacyjnym stylu. Musiałem wydać na nią (w księgarni w Szczytnie) 60 zł. Także tania nie jest. Wydaje mi się, że to nie w porządku bym płacił za oglądanie swoich pocztówek. Mógłbym tu przeprowadzić szczegółową analizę ale szkoda czasu i zachodu. Jednak jednej rzeczy, która dotyczy Wielbarka, pominąć nie mogę.
Oto zdjęcie (W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914,s. 150) ilustrujące ważną dla książki opowieść o pewnym żołnierzu. Z tekstu wynika, że na zdjęciu jest pokazany Wielbark na Mazurach. Jednak na moje oko to nie może być (ten) Wielbark. W Wielbarku nie ma i nie było tego typu przemysłowych budowli. Może się mylę?
Tak się niezręcznie składa, że skany pocztówek z moich zbiorów miały być wykorzystane w książce, która właśnie jest na ukończeniu. Opublikowanie tych skanów w publikacji wydawnictwa Edytor Wers jest dla tej drugiej książki bardzo niekorzystne. Publikacja będzie musiała na siebie zarobić, a kto kupi dwie książki o podobnej tematyce nawet jeśli ta druga będzie starannie i z poszanowaniem ogólnie przyjętych zasad, wydana?
Poniżej pozostałe skany pocztówek z mojej kolekcji. Moim subiektywnym zdaniem nie licząc zdjęć ze starych książek i tego co zostało wykorzystane ode mnie, to niewiele w tej książce pokazano. Co najwyżej sporo banalnego materiału. O dobre skany wcale nie jest tak łatwo, stąd cała afera z wykorzystaniem skanów pozyskanych z dużej, olsztyńskiej redakcji, w której akurat były "dostępne" w dobrej (lepszej rozdzielczości niż na blogu) jakości i bez zabezpieczeń. Na blogu skany są jako tako zabezpieczone. W zasadzie nie nadają się do druku. Szkoda, że redakcja uznała, że to nie ich sprawa.
W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914, s. 21. Wypukły, przyklejony do pocztówki paproch.
W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914, s. 80. Przedarcie.
W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914, s. 156. Zadarcie i zabrudzenia. Proszę zwrócić uwagę jak podpisano pocztówkę. Czy to oby na pewno jest Szczytno?
W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914, s. 98. Biała plamka to zadrapanie. Ta pocztówka jest wyjątkowa. To do tej pory jedyne znane przedstawienie pierwszego grobu generała Samsonowa. Nie dziwię się, że wydawca się na nią skusił. Ten przykład pokazuje, że czasem trafiają się pocztówki unikatowe, z ważnym widokiem, dużo wnoszącym do wiedzy historycznej i tylko od kolekcjonera zależy czy się takim widokiem podzieli z innymi. Ja się podzieliłem i wyszedłem na ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz