poniedziałek, 27 października 2014

Dyplom Centrum Turystyki Wodnej PTTK w Warszawie

Chciałbym pogratulować Panu Tomaszowi Śrutkowskiemu. Książka wydane przez należące do niego wydawnictwo została wyróżniona dyplomem Centrum Turystyki Wodnej PTTK w Warszawie:

Wawrzyński Cezary, Osiem wieków wschodniopruskiej żeglugi, kanałów i dróg wodnych, Edytor „Wers”, Olsztyn 2014. 

http://www.przegladksiazki.pl/przeglad-ksiazki-2014/

Publikacji nie widziałem ale domyślam się, że prezentuje o wiele większy poziom od: "W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914",  a już na pewno wszystkie ilustracje opublikowane są w niej zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami. Przecież inaczej nie mogłaby zostać wyróżniona. Poza tym człowiek z taką biografią na pewno nie pozwoliłby sobie na żadne uchybienie.
http://leksykonkultury.ceik.eu/index.php/Tomasz_%C5%9Arutkowski

Wiem, że to nie pierwsze wyróżnienie i nie pierwsza nagroda, którą ten pan otrzymał. Na pewno możne on liczyć (zwłaszcza w Olsztynie) na kolejne.

czwartek, 23 października 2014

W cieniu pewnej książki - część 3

Okazało się, że to co mnie spotkało ze strony wydawnictwa Edytor Wers, to nie jest przypadek. Zdarzało im się kopiować skany pocztówek ze współcześnie wydanej książki. Oczywiście bez wiedzy i zgody autora oraz bez podania źródła. 
Teraz pojawia się pytanie: Jak jest z pozostałymi (nie licząc przedruków ze starach książek) skanami wykorzystanymi w książce? Czy osoby wymienione w książeczce jako źródło skanów zdają sobie sprawę, w co zostały wplątane? Gdy widzę swoje skany, na przykład obok skanów Fotopolski.eu, to potrafię cofnąć wcześniejszą zgodę na ich wykorzystanie. Nie życzę sobie przebywać w podejrzanym towarzystwie. Odebrałem tę publikację (pomijając to, co zaszło w stosunku do mnie) negatywnie, zarówno jeśli chodzi o treść, jak i grafikę. Jest to publikacja skrojona pod rocznicę, napisana w dziennikarsko-sensacyjnym stylu. Musiałem wydać na nią (w księgarni w Szczytnie) 60 zł. Także tania nie jest. Wydaje mi się, że to nie w porządku bym płacił za oglądanie swoich pocztówek. Mógłbym tu przeprowadzić szczegółową analizę ale szkoda czasu i zachodu. Jednak jednej rzeczy, która dotyczy Wielbarka, pominąć nie mogę. 
Oto zdjęcie (W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914,s. 150) ilustrujące  ważną dla książki opowieść o pewnym żołnierzu. Z tekstu wynika, że na zdjęciu jest pokazany Wielbark na Mazurach. Jednak na moje oko to nie może być (ten) Wielbark. W Wielbarku nie ma i nie było tego typu przemysłowych budowli. Może się mylę?


Tak się niezręcznie składa, że skany pocztówek z moich zbiorów miały być wykorzystane w książce, która właśnie jest na ukończeniu. Opublikowanie tych skanów w publikacji wydawnictwa Edytor Wers jest dla tej drugiej książki bardzo niekorzystne. Publikacja będzie musiała na siebie zarobić, a kto kupi dwie książki o podobnej tematyce nawet jeśli ta druga będzie starannie i z poszanowaniem ogólnie przyjętych zasad, wydana? 

Poniżej pozostałe skany pocztówek z mojej kolekcji. Moim subiektywnym zdaniem nie licząc zdjęć ze starych książek i tego co zostało wykorzystane ode mnie, to niewiele w tej książce pokazano. Co najwyżej sporo banalnego materiału. O dobre skany wcale nie jest tak łatwo, stąd cała afera z wykorzystaniem skanów pozyskanych z dużej, olsztyńskiej redakcji, w której akurat były "dostępne" w dobrej (lepszej rozdzielczości niż na blogu) jakości i bez zabezpieczeń. Na blogu skany są jako tako zabezpieczone. W zasadzie nie nadają się do druku. Szkoda, że redakcja uznała, że to nie ich sprawa.

W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914, s. 21. Wypukły, przyklejony do pocztówki paproch.


W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914, s. 80. Przedarcie.


W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914, s. 156. Zadarcie i zabrudzenia. Proszę zwrócić uwagę jak podpisano pocztówkę. Czy to oby na pewno jest Szczytno?


W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914, s. 98. Biała plamka to zadrapanie. Ta pocztówka jest wyjątkowa. To do tej pory jedyne znane przedstawienie pierwszego grobu generała Samsonowa. Nie dziwię się, że wydawca się na nią skusił. Ten przykład pokazuje, że czasem trafiają się pocztówki unikatowe, z ważnym widokiem, dużo wnoszącym  do wiedzy historycznej i tylko od kolekcjonera zależy czy się takim widokiem podzieli z innymi. Ja się podzieliłem i wyszedłem na ...



środa, 22 października 2014

W cieniu pewnej książki - cześć 2

Po opublikowaniu pierwszego wpisu dostałem sporo wsparcia za co bardzo dziękuję. Niestety niespodziewanie pojawiło się też sporo niezrozumienia. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że publikowanie na blogu, w Internecie nie ma i nie miało sensu. Popełniłem błąd. Ludzie lubią oglądać ładne obrazki i nie obchodzi ich skąd się one biorą. Nie opublikuję już nowych skanów. Nie chcę budzić negatywnych emocji - u siebie i u innych. Poza tym moja działalność nie ma sensu. Ciekawe skany można znaleźć na wielu stronach i facebookowych profilach. Są tam umieszczane metodą "kopiuj wklej". Kopiowane są z internetowych aukcji i stron zazwyczaj bez podania źródła. Ludzie to bezmyślnie akceptują (czy - jak na Facebooku - lubią). Taki blog, gdzie wszytko publikowane jest za zgodą i podaniem źródła, jest już z innej epoki.

Pozostaje mi jeszcze tylko załatwić do końca sprawę z wydawnictwem Edytor Wers. W poprzednim wpisie nie napisałem jasno skąd wydawnictwo Edytor Wers pozyskało skany. Sześć z siedmiu skanów pozyskanych zostało z redakcji jednej z gazet wydawanych w Olsztynie. Przesłałem te skany jako ilustracje wywiadu, który ze mną przeprowadzili. Ktoś z gazety te skany przekazał wydawnictwu Edytor Wers. Nie mogę napisać co to za gazeta bo nie istnieją na to twarde dowody. Wiem komu, kiedy i jakie skany przekazywałem. Wiem co jest dostępne w Internecie bez naniesionych znaków i nie mam wątpliwości. To jednak może być za mało, by udowodnić to w sądzie, w razie gdyby gazeta zdecydowała się wytoczyć mi proces.

Wracając do naszego wydawnictwa -  oto dwa kolejne skany. 
Pierwszy przedstawia cmentarz wojenny w Wielbarku. W miejscu, które wskazują dwie strzałki znajduje się podłużne wgięcie, kreska. W książce i u mnie na skanch jest widoczna, słabo, ale jest. W oryginale widać o wiele lepiej. Jak myślicie, czemu zaprezentowano tylko taki, słabej jakości wycinek tego skanu?

Pierwszy skan z książki: W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914 s. 154. 


Skan oryginalny.



Drugi skan przedstawia pomnik Samsonowa. W miejscu, które wskazuje strzałka jest chropowata plama.

Skan z książki: W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914 s. 105. 



Oryginalny skan.


c.d.n.

wtorek, 21 października 2014

W cieniu pewnej książki

W cieniu pewnej książki i w cieniu pewnego wydawnictwa.
Czytelnicy tego bloga zastanawiają się pewnie, dlaczego spadła ostatnio moja aktywność w dodawaniu nowych skanów. Muszę po prostu uregulować pewne sprawy związane z wykorzystywaniem zasobów tu opublikowanych. 

Zacznijmy od początku. Jak wszyscy wiedzą, w tym roku przypada setna rocznica wybuchu I wojny światowej i bitwy pod Tannenbergiem. W związku z tym na rynku wydawniczym pojawiło się kilka publikacji. My zajmiemy się tu jedną. Będzie nią "W cieniu bitwy pod Tannenbergiem 1914. Fakty mity legendy". Książkę napisał Henryk Leśniowski, a wydało ją olsztyńskie wydawnictwo - Edytor Wers, którego właścicielem jest Tomasz Śrutkowski. Przeglądając tę publikację natknąłem się na pewien skan wyjątkowej pocztówki (jakiej - o tym później). Podejrzewałem, że mógł pochodzić ode mnie, ale nie miałem dowodów. Dopiero, gdy kupiłem książkę i porównałem skan z oryginałem stwierdziłem, że pochodzi z moich zbiorów. Stopniowo, z wielkim zdziwieniem zacząłem odkrywać, że w książce są jeszcze inne skany pochodzące z mojej kolekcji. W sumie naliczyłem 7 sztuk. Oto co możemy przeczytać na temat źródeł ilustracji w tej publikacji: 


Nigdzie nie widzę swojego nazwiska ani nazwy bloga. Nie przypominam sobie też bym udzielał autorowi i wydawnictwu zgody na korzystanie ze skanów swoich pocztówek. Postanowiłem tę sprawę wyjaśnić i skontaktowałem się z panem Śrutkowskim. Pominę tu to, co powiedział mi przez telefon, bo nie mam na to potwierdzenia/dowodów. Liczy się tylko to co jest na piśmie, a na piśmie zrobił mi wykład o prawach autorski w stosunku do skanów archiwalnych pocztówek i zasugerował, że takie pocztówki mogą posiadać inne osoby. Kontakt z panem Śrutkowskim był początkowo dobry. Później się urwał. Nie odpisywał w obiecanym terminie, bardzo ciężko było się do niego dodzwonić. Nie wiem, może ma jakieś problemy. Jeśli tak to współczuję, ale ja niestety mam z nim pewną sprawę do załatwienia.

Oto pierwszy przykład. Pocztówka nie należy do wyjątkowo rzadkich. Ten egzemplarz wykorzystany w książce posiada charakterystyczne rozdarcie. Czerwona strzałka pokazuje dokąd to rozdarcie sięga. Pocztówka opublikowana została aż na dwóch stronach, na wewnętrznej stronie okładki.


Pod spodem oryginalna pocztówka z moich zbiorów, opublikowana na tym blogu. 



c.d.n.