piątek, 19 grudnia 2014

Kalendarz Olsztyna na 2015 r.

Właśnie ukazał się Kalendarz Olsztyna na 2015 r. W normalnych warunkach osoba taka jak wydawca tego kalendarza byłaby ignorowana. To jest wydawca, który jest znany z rożnych nieciekawych działań. Nie wiem jak w tym kalendarzu ale we wcześniejszych swoich książkach i wydawnictwach korzystał z zasobów innych osób bez ich zgody i bez podania prawdziwych źródeł. Wiem, że prezydent Olsztyna nie zdaje sobie z tego sprawy ale może ktoś mógłby go o tym poinformować i ostrzec przed człowiekiem. Wiem - jestem naiwny. Prezydent swoją obecnością zaangażował się w promocje tego wydawnictwa. Ciekawe ile egzemplarzy tego kalendarza zakupił Urząd Miasta. Gratuluję dobrego samopoczucia olsztyńskiej "elicie".

piątek, 21 listopada 2014

Encyklopedia Warmii i Mazur - hasło Olszyny i inne

1."Miejscowość leży w odległości 8 km na wschód od Szczytna, przy drodze krajowej nr 53 w kierunku Rozogów;" Forma odmiany "Rozogów" może i jest poprawna ale praktycznie nie używana.
2. Z tego co mi wiadomo to sołtysem tam nie jest Andrzej Bloc (ile jest jeszcze takich pomyłek w encyklopedii?) a bardzo znana osoba - Zygmunt Rząp.
https://www.google.pl/search?q=Zygmunt+Rzap+Olszyny&oq=Zygmunt+Rzap+Olszyny&aqs=chrome..69i57j0.7641j0j9&sourceid=chrome&es_sm=0&ie=UTF-8  Polecam zapoznać się z życiorysem sołtysa Olszyn. Być może warto byłoby opracować hasło mu poświęcone w Leksykonie Kultury Warmii i Mazur.
3."Wieś została założona w 1687 roku na prawie chełmińskim na 45 łanach; zasadźcą wsi był Fryderyk Speka  (?) (zob. Piasutno)."
Prawo chełmińskie obowiązywało w Prusach Książęcych do początku XVII wieku. Zawsze mi się wydawało, że wsie powstałe pod koniec XVII wieku na południowych Mazurach były zakładane w ramach osadnictwa szkatułowego. Nie wiem skąd się wzięło to prawo chełmińskie. To znaczy wiem, z  Przewodnika po historii i zabytkach ziemi szczycieńskiej, Olsztyn 1998, autorstwa I. Liżewskiej i W. Knercera. Grzegorz Białuński podaje (Osadnictwo w średniowieczu i okresie nowożytnym w: Powiat szczycieński przeszłość - współczesność, Szczytno 2006 r., s. 106-107), że począwszy od lokowanych w 1645 r. Rozóg, po Olszyny, Piasutno, Świętajno, wszystkie te i wiele innych miejscowości powstały w ramach osadnictwa szkatułowego. Książka: "Powiat szczycieński przeszłość - współczesność" może nie jest idealną monografią powiatu ale póki co nie ma lepszej. Polecam autorom encyklopedii zapoznanie się z nią i wciągnięcie jej na listę źródeł, może zamiast Historii Warmii i Mazur Stanisława Achremczyka podawanej przy każdym opracowaniu wsi, która niewiele czy czasem nawet nic do tych haseł nie wnoszącej. Dodać też trzeba, że Olszyny doczekały się dwóch książek - opracowań. Też warto byłoby to w Encyklopedii uwzględnić. Historią prawa wybitnie się nie interesuję i się na niej nie znam i całe to zamieszanie z prawem chełmińskim i osadnictwem szkatułowym jest dla mnie niejasne, bo być może jedno nie wyklucza drugiego. Może ktoś mi tę rozbieżność wyjaśni bo przyznam się, że nie ogarniam. Jeśli w odniesieniu
do Olszyn stwierdzenie, że zostały lokowane na prawie chełmińskim, jest poprawne to również poprawne będzie w
stosunku do innych wsi zakładanych w XVII wieku. To dlaczego raz się pisze o osadnictwie szkatułowym a innym razem tylko o lokacji na prawie chełmińskim?
3. " Szkoła we wsi – dwuklasowa – działała już w pierwszej połowie XIX wieku".
Czemu służy ta wyrwana z kontekstu informacja? Z tego co wiem to szkoła w Olszynach była już w pierwszej połowie XVIII wieku (M. Toeppen, Historia Mazur, s. 299). Budynek, o którym mowa w haśle zbudowany został w 1800 r. W okresie międzywojennym wzniesiono szkołę murowaną, która mocno przebudowana istnieje do dzisiejszego dnia.
4. Liga sołecka już nie istnieje i na pewno nie istniała w momencie tworzenia hasła, klub WETERAN też. Informacja jest już historyczna, a jeśli piszemy o historii to trzeba zaznaczyć, że WETERAN Olszyny grał również wyżej, niż w lidze sołeckiej.
5. "Dawny cmentarz ewangelicki, obecnie katolicki; za wsią; obok niego, w lesie, cmentarz wojenny z okresu I wojny światowej".
Obok czy w obrębie cmentarza?

Sporo tego jak na jedno skromne hasło. W tym przypadku mam trochę wiedzy i literatury by sprawdzić jego merytoryczność. Co jest w innych przypadkach? Nie wiele jestem sam  w stanie tego wychwycić.
Z innych haseł:

II Gawrzyjałki
1. Tablice z nazwiskami poległych są dwie. W źródle, w którym ta informacja została znaleziona, jest to wyraźnie podane.
2. Wieś powstała w 1788 roku, a nie 1780. Nazwę zmieniła w 1928 roku, a nie w 1938.
3. "Od 1980 roku jest on siedzibą katolickiej parafii pw. św. Wojciecha."
Ciekawe. Sprawa kościoła w Gawrzyjałkach jest dosyć dobrze znana i pojawia się nawet w najnowszym opracowaniu historii Mazur.  23 XII 1981 r. podpisano akt kupna-sprzedaży kościoła i plebanii w Gawrzyjałkach. Wcześniej przez rok kościół był użytkowany przez lokalną społeczność, która siłowo przejęła go od Mazurów. Takie działanie ludzi i zamieszanego w to księdza nie spotkało się z aprobatą kurii. Święty Wojciech jako patron parafii pojawił się dopiero w 1982 r., kiedy to parafia została erygowana.

III.Szymany
1."Przed wybuchem II wojny światowej była to jedna z największych wsi w okolicy, a i obecnie należy do większych na Mazurach."
Czy Szymany nalezą do większych mazurskich wsi? Moim zdaniem to wieś średniej wielkości i nie trzeba tu pokazywać jako kontrprzykładu wsi gminnych. Wystarczy Rudka, Olszyny, Lipowiec, by ograniczyć się tylko do jednej gminy.
2. " W okolicy Szyman znajduje się dawne lotnisko wojskowe. Od lat czynione są starania o utworzenie tam międzynarodowego portu lotniczego".
Starania są czynione i owszem. Nawet zostały już zakończone, a lotnisko od dłuższego czasu jest w przebudowie. Rzecz w tym, że w opisie nie pojawiły się informację o tym, że lotnisko cywilne już jakiś czas w Szymanach działało. Wystarczy zajrzeć do Wikipedii (to taka gorsza "siostra" E.W. i M.).

Co do wsi powiatu szczycieńskiego podeślę autorom encyklopedii fundamentalne źródło informacji:

Ponadto sołtysi są źle podani w następujących wsiach: Piecuchy, Małdaniec (przy okazji co to za miejscowość Czerwonym Grąd?), Szczycionek, Niedźwiedzie, Sedańsk, Siódmak, Sasek Mały, Sasek Wielki, Marksewo, Stare Kejkuty, Zielonka, Wawrochy, Wały, Romany, Lipowiec, Rudka, Olszyny, Gawrzyjałki, Szymany.

Jaki cel ma powoływanie się w Encyklopedii w opracowaniach wsi z terenu gminy Szczytno i Wielbark na referaty A. Letkiewicza? (Letkiewicz Arkadiusz, Z dziejów miasta i gminy Szczytno, Rocznik Mazurski, t. 10, 2006, s. 30-37.) Przecież tam nie ma praktycznie żadnej wzmianki o opisywanych wsiach.
Co do zdjęć i ilustracji to coś próbują robić. Niedawno z hasła "Szczytno" usunęli zdjęcia z Ciekawych Mazur, a dodali zdjęcie z Wikipedii opublikowane na licencji, która pozwala na dowolne, nawet komercyjne korzystanie ze zdjęcia, bez konieczności podawania autora. Tylko tak się zastanawiam: skoro Encyklopedia miała być lepsza od Wikipedii, (tak powiedziano publicznie) to czy wypada teraz z tej gorszej Wikipedii korzystać? Ja bym się wstydził... Można zapytać, po co powstała Encyklopedia, która jest naśladownictwem Wikipedii i w której możemy obejrzeć częściowo takie same zdjęcia...

IV. Szczytno
1. "Według niemieckiego spisu z 1945 Szczytno zamieszkane było w 74,5% przez ewangelickich Mazurów, natomiast cały powiat zamieszkiwało procentowo 77% Polaków"
Do tej informacji mam kilka pytań. Niemcy robili jakiś spis mieszkańców w 1945 roku i to w styczniu? Jakim cudem w powiecie mieszkali w większości Polacy, a w Szczytnie Mazurzy? Co ma powiat do hasła "Szczytno"? Czy w 1945 obowiązywał podział na Polaków i Mazurów? Nie wiem skąd pochodzi informacja, ale z kontekstu i miejsca w haśle widać, że autor wierzył w to, co napisał. Widać, że nikt z podstawową wiedzą historyczną tego przed opublikowaniem nie przeczytał.
2. "W 2010 roku miasto liczyło 11 888 mieszkańców". Polecam zajrzeć do Wikipedii. Można tam przeczytać, że Szczytno ma ponad dwa razy więcej mieszkańców, niż podaje Encyklopedia. Przy okazji proszę spojrzeć z jakiego źródła korzystano w Wikipedii.
3. "Około roku 1350 powstał obóz warowny Ortulfburg, który nazwę otrzymał na cześć komtura elbląskiego Ortulfa z Trewiru." Obóz warowny?
4. "Warownię przekształcono z czasem w zamek, wznoszący się na osłoniętym wzgórzu między jeziorami Długim i Miejskim (łacińskie Sciten Maior i Sciten Minor). Jeziora zwane przez Prusów Skiten dały początek nazwie miejscowości."
W Szczytnie jest jezioro Miejskie? Jeziora dały nazwę miastu?
5. "Miasto jest siedzibą nadleśnictwa. Działa tutaj browar i Powiatowy Punkt Konsultacyjny Regionalnego Systemu Wspierania Innowacji."
W Szczytnie działa browar? Ciekawe jaki?
6. Z encyklopedii i leksykonu można się też dowiedzieć, że szczycieńskie starostwo wydaje rocznik "Z nad Pisy".
7. "W mieście funkcjonuje 5 przedszkoli, 5 szkół podstawowych, 4 gimnazja, 12 szkół licealnych, 2 technika, 3 zasadnicze szkoły zawodowe."
9. No i prawdziwa sensacja. W Szczytnie mamy:  "Parafię greckokatolicką pw. Opieki Najświętszej Maryi Panny w Olsztynie".

Twórcy Encyklopedii jej "niedociągnięcia" (ja bym to inaczej nazwał) tłumaczą tym, że projekt jest w budowie. No cóż, wydawało mi się, że encyklopedię tworzy jakiś komitet redakcyjny, że ktoś sprawdza hasła już napisane, że jest jakaś merytoryczna korekta. Jak poprawić takie hasło jak Szczytno? W takim przypadku, gdy tyle zostało namieszane, jest to bardzo trudne. Błędem było powierzenie pisania haseł osobom, które do tego się nie nadają. Twórcy Encyklopedii niech się zastanowią co będzie, jak te ich opracowania zaczną krążyć po Internecie i na przykład zaczną pojawiać się w referatach uczniowskich. Kto weźmie na siebie za to odpowiedzialność? Z tego co się orientuję nie zrobiono zastrzeżenia: "Encyklopedia w budowie - nie korzystać". Dla mnie zawartość merytoryczna haseł jest większym skandalem od standardów związanych z publikowaniem ikonografii.

czwartek, 20 listopada 2014

Jęcznik fotografia znaleziona na Facebooku - Encyklopedia Warmii i Mazur

http://encyklopedia.warmia.mazury.pl/index.php/J%C4%99cznik

Po czymś takim zapał do pisania o Encyklopedii powinien spaść do zera. Czy w Olsztynie są jakieś instytucje, które mógłby się tym projektem zająć, czy nikogo ta zabawa w encyklopedię nie obchodzi? 
Wczytuję się w treść poszczególnych haseł i włos mi się na głowie jeży. Wiem, że to niedokończona praca, chociaż nie wiem na czym to niedokończenie polega. Wydaje mi się, że na tym, że opracowywane są kolejne hasła.


http://pl.wikipedia.org/wiki/Warcha%C5%82y Fot. Albert Jankowski. Domena publiczna (24.11.2014 r.). 

wtorek, 18 listopada 2014

Encyklopedia Warmii i Mazur - hasło Ełk

http://encyklopedia.warmia.mazury.pl/index.php/E%C5%82k
1. Zdjęcie ze strony http://www.mazurskimotoshow.pl/ i link do strony głównej. Proszę zajrzeć na tę stronę. Można się przekonać z jak przypadkowych źródeł korzystają autorzy encyklopedii (chociaż w swojej dziedzinie strona jest pewnie jak najbardziej dobra).
2. Dwa skany powojennych czarno-białych pocztówek zaczerpnięte z Fotopolska.eu.
Co do "legalności Fotopolski" - kilka kwestii do przemyślenia dla pana dyrektora i autorów haseł.

W przypadku powojennych pocztówek wziąć trzeba pod uwagę, że może żyć autor zdjęcia (wykorzystanego w pocztówce) lub jego spadkobiercy. Może istnieć wydawnictwo, które pocztówkę wydało. Z tych dwóch względów prawa autorskie do takiej pocztówki na pewno nie wygasły. Nie znajduje się też ona w domenie publicznej.
Czy można ją opublikować? Zgodnie z prawem, bez uzyskania odpowiednich zgód - nie. Wiele osób jednak publikuje takie pocztówki na blogach i stronach internetowych i nie słyszałem by ktokolwiek miał z tego powodu problemy. Sam tak robiłem. Są jednak różne rodzaje takiej publikacji. Można opublikować skan swojego egzemplarza, podać autora i wydawcę. Można też jak Fotopolska.eu publikować skany aukcyjne, nie posiadając oryginału, a w związku z tym w wielu przypadkach nie będąc nawet w stanie spisać danych o autorze i wydawcy. Taka ciekawostka, skany takich pocztówek skopiowane z tego bloga ( w odróżnieniu od skopiowanych z aukcji) na Fotopolska.eu mają podane dane o wydawcy i autorze. Jak publikuje się w  Encyklopedii? Po prostu przekopiowuje się skany z Fotopolski.eu, bo przecież skoro portal jest w Internecie, to jest legalny. No cóż, Encyklopedia Warmii i Mazur też jest legalna.

O działalności Fotopolska.eu można pisać bez końca. Pod wieloma względami to bardzo ciekawy (niekoniecznie w dobrym znaczeniu tego słowa) portal. Fotopolska.eu jest tworzona społecznie przez amatorów (co nie znaczy, że ludzi niewykształconych, bez świadomości tego, co robią nie tak), którzy w specyficzny sposób podchodzą do pracy innych stosując "moralność Kalego".
Zapowiada się, że o Encyklopedii Warmii i Mazur też będzie można pisać bez końca. Z tym, że Encyklopedii, w odróżnieniu od Fotopolska.eu raczej nie tworzą amatorzy. Pytanie kto ją tworzy? Z korespondencji jaką prowadziłem wynika jednak spora doza nieświadomości i odporności na moje argumenty, zwłaszcza w odniesieniu do takich portali jak Fotopolska.eu. W odniesieniu do współczesnych zdjęć świadomość jest, ale wśród twórców haseł raczej w formie szczątkowej.

Cała ta sprawa jest bardzo dziwna, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę wykonawców projektu. Bo czy zakładając amatorstwo, czy celowe pójście na łatwiznę, czy nawet to, że brak poprawnych źródeł może częściowo wynikać z problemów informatycznych to wszystko to powinno być wychwycone i szybko poprawione.

Przydałoby się też dokonać merytorycznej oceny treści haseł Encyklopedii.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Encyklopedia Warmii i Mazur - hasło - Rudka

Tak sobie patrzę na hasło Rudka w Encyklopedii i w Wikipedii. W obu przypadkach widzę sporo nieaktualnych informacji z tym, że  hasło w Wikipedii powstało kilka lat temu natomiast hasło w Encyklopedii jest nowe.

W Encyklopedii nie zgadza się:
Sołtys i cała część o zabytkach jest mocno nieaktualna. Szkoła w tym roku została całkowicie przebudowana, dobudowano do niej salę gimnastyczną i inne pomieszczenia. Liczba chałup drewnianych jest już nieaktualna. Dawny cmentarz ewangelicki jest od dłuższego czasu wyremontowany i użytkowany przez mieszkańców wsi. Rudka to rzeczywiście duża i szybko rozwijająca się wieś, szkoda, że jej opis zakończył się na XIX wieku.
Czy odległość Szczytna od Rudki na pewno wynosi 4 km? 4 ; 3; 2 km to niewielka różnice, trzeba jednak pamiętać,że granice Rudki były dosyć często zmieniane. Sam pamiętam minimum 3-krotne przenosiny znaku "Rudka" w stronę Szczytna.

By taka encyklopedia miała sens, trzeba byłoby pozyskać do pracy nad nią regionalnych pasjonatów, znających swoją okolicę i chcących, tworzyć aktualne hasła i podzielić się wykonanym przez siebie zdjęciem. Samym autorytetem naukowców takiej encyklopedii się nie zbuduje. Tylko jak tych pasjonatów do współpracy namówić?

Co do Wikipedii to biorę się za aktualizację. Opracowanie haseł poświęconych poszczególnym wsiom to dosyć trudne przedsięwzięcie. Po prostu w wielu przypadkach brak aktualnych danych z ostaniach kilkudziesięciu lat. Posługując się tylko literaturą, czy jakimiś niezbyt pewnymi źródłami, można mocno minąć się z prawdą.

niedziela, 16 listopada 2014

Encyklopedia Warmii i Mazur

Podobno osoby bezpośrednio odpowiedzialne za tworzenie Encyklopedii zostały zobowiązane do odpowiedzi na moje uwagi jej dotyczące i tu opublikowane. Korzystając z okazji chciałbym poprosić o odpowiedź na jeszcze kilka pytań i uwag.

W jaki sposób będą poprawiane ewentualne błędy i nieścisłości w treści haseł? Kto odpowiada za korektę merytoryczną teraz i kto będzie odpowiadał za nią w przyszłości?

W trakcie swojego korespondowania z przedstawicielami Encyklopedii zgłosiłem błąd w treści jednego z haseł. Niedługo upłynie miesiąc, a hasło nie zostało poprawione. Nadmienię, że nie jestem zainteresowany poprawianiem haseł w Encyklopedii i wyszukiwaniem w niej błędów ale interesuję się mechanizmem wykrywania takich błędów i ich poprawiania. Wydaje mi się również, że w przypadku Encyklopedii nie zadziała mechanizm znany z Wikipedii, gdzie użytkownicy z czasem takie błędy wyłapują i poprawiają. Wikipedia (pomijając już jej skalę) cały czas się rozwija. Co będzie z Encyklopedią gdy skończą się pieniądze? Kto ją będzie udoskonalał, dopracowywał hasła (bo bez wątpienia wiele haseł dopracowania wymaga) i uzupełniał? 

W wielu hasłach Encyklopedii i Leksykonu część informacji dosyć szybko się dezaktualizuje. Na przykład będzie potrzebna aktualizacja haseł po wyborach samorządowych i sołeckich. Czy twórcy encyklopedii są na to przygotowani? W podanym przykładzie akurat łatwo zauważyć potrzebę aktualizacji, ale są też hasła gdzie takie proste do wychwycenia to nie będzie.

W Leksykonie Kultury Warmii i Mazur można chyba utworzyć hasło poświęcone własnej osobie. Część osób z tego skorzystała. Co z osobami, które mają spore osiągnięcia, a nie chcą, bądź nie są zainteresowane tworzeniem  haseł o sobie? W życiorysach ludzi zdarzają się zdarzenia wstydliwe. W Wikipedii, jeśli są udokumentowane, to nie pomija się ich. Życiorysy w Leksykonie i Encyklopedii wydają się być wygładzone, co nie dziwi jeśli weźmie się pod uwagę to, że autorzy i twórcy Encyklopedii i Leksykonu są z naszego regionu. Czy jest możliwe by ukazało się tu hasło poświęcone jednemu z byłych prezydentów Olsztyna, który swoją karierę zaczynał w Wielbarku a dla regionalnej kultury zasłużył się jako cenzor?

Na koniec taka mała ciekawostka. Proszę zobaczyć do czego prowadzi umieszczanie linków do strony głównej zamiast do konkretnego miejsca na stronie.  http://leksykonkultury.ceik.eu/index.php/Mazurski_Uniwersytet_Ludowy_w_Rudziskach Pod skanem jest link, który prowadzi do strony głównej tego bloga, gdzie można zapoznać się z moimi uwagami na temat Encyklopedii i Leksykonu. W zasadzie tak już zostanie, bo blog, oprócz ostatnich wpisów, jest już zlikwidowany. Jeśli w związku z powyższym zajdzie potrzeba usunięcia tego linka to nie ma problemu. Można podać jako źródło imię i nazwisko właściciela kolekcji lub skan usunąć, ewentualnie zastąpić go jakimś aukcyjnym skanem z Fotpopolska.eu. Ciekawym i bogatym źródłem skanów jest też portal chomikuj.pl  Chomik. http://chomikuj.pl/action/SearchFiles
http://chomikuj.pl/action/SearchFiles To również portal "działający legalnie", z którego bardzo chętnie korzysta Fotopolska.eu, więc nie powinno być problemów z korzystaniem z jego zasobów przy budowie Encyklopedii i Leksykonu. 

środa, 12 listopada 2014

Encyklopedia Warmii i Mazur - zdjęcia

O ile korzystanie ze skanów archiwalnych materiałów w sporej mierze zależy od przyjętych standardów, kultury i poszanowania regulaminów stron źródłowych, to ze współczesnymi zdjęciami sprawa jest już o wiele bardziej poważna. Przyjrzyjmy się w jaki sposób korzysta się ze zdjęć w ramach Encyklopedii i Leksykonu Kultury Warmii i Mazur. Zdjęcia tam wykorzystywane pochodzą z rożnych źródeł, które udostępniają je na rożnych zasadach. Cześć wykorzystanych zdjęć była opublikowana na zasadach jednej z wolnych licencji. W przypadkach, w których nie ma mowy o licencji, trzeba przyjąć, że zdjęcie podlega pełnej ochronie prawa autorskiego i bez zgody autora i właściciela strony nie wolno go publikować. Teraz przykłady.

1. http://leksykonkultury.ceik.eu/index.php/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_ewangelicko-augsburski_w_Szczytnie
Zdjęcie ołtarza. Link podany poprawnie. Proszę jednak zapoznać się z regulaminem serwisu "Polska niezwykła". http://www.polskaniezwykla.pl/web/statics/regulamin.aspx Zwłaszcza punkty II. 4 i II. 5 są ciekawe. W internecie można znaleźć więcej informacji na temat "prawa dozwolonego użytku do zdjęć".

2. http://leksykonkultury.ceik.eu/index.php/Willa_Casablanca_w_Olsztynie
Wróćmy na moment do skanów. Jako źródło drugiego od góry podano: http://olsztyn.wm.pl/11013-0,Czarna-lapa-Casablanco-wroc,263762.html? Internetowe galerie powiązane z Gazetą Olsztyńską, gromadzące archiwalne materiały nie są zbyt dobrym źródłem. Spora cześć materiałów tam zgromadzonych nie ma określonego źródła pochodzenia. Niedawno sam prosiłem o usuniecie swoich skanów z jednej z takich galerii. Nie wiem jak jest w tym konkretnym przypadku. Co do zdjęć, to te zaczerpnięte z Gazety Olsztyńskiej mają podanego autora i z tego co przeczytałem Gazeta ma podpisaną z Encyklopedią jakąś umowę. Trzy zdjęcia pochodzą z tej strony: http://www.spapa.pl/wnetrza/casablanca.html Brak informacji o autorze.

Pytanie o to czy uzyskano zgodę na publikację zdjęć z różnych stron będzie się tu pojawiać wielokrotnie. Założyć trzeba, że w niektórych przypadkach uzyskano taką zgodę. Jednak w przypadku tak formalnych projektów, zdjęcia trzeba publikować według określonych standardów i przepisów prawa. Proszę spróbować opublikować zdjęcie w Wikipedii, podać jako źródło jakąś stronę internetową, przy okazji tłumacząc, że ma się zgodę autora zdjęcia i właściciela strony na jego wykorzystanie. Jeśli zdjęcie nie zostało opublikowane na wolnej licencji, to nie ma szans na jego publikację w Wikipedii.W innym przypadku trzeba przedstawić konkretne dowody na to, że autor wyraża zgodę na publikację zdjęcia w Wikipedii.

3. http://encyklopedia.warmia.mazury.pl/index.php/Szczytno Zdjęcia ze strony Ciekawe Mazury. Z tego co wiem, to zgody na ich wykorzystanie raczej nie było. Brak jakichkolwiek źródeł i autora. Z tej strony przekopiowano bardzo dużo materiałów, być może w ramach wdzięczności strona ta doczeka się opracowania hasła na swój temat w Leksykonie Kultury Warmii i Mazur?

4. http://leksykonkultury.ceik.eu/index.php/Bazylika_Wsp%C3%B3%C5%82katedralna_%C5%9Awi%C4%99tego_Jakuba_Aposto%C5%82a_w_Olsztynie
Co my tu mamy? Jako źródła zdjęć podane są:
- Ciekawe Mazury. Link do strony głównej. Brak autora i prawdopodobnie zgody na publikację.
- Nieaktywny link: http:// pieknanaszapolskacala.blogspot.com
- Dwa nieaktywne linki do: http:// warminsko-mazurskie.fotopolska.eu
- Dwa linki (w tym jeden nieaktywny, a drugi prowadzący z powrotem do Leksykonu) do: http:// kolumber.pl/photos/show/
- Ostatnie zdjęcie opublikowane prawidłowo.

5. http://encyklopedia.warmia.mazury.pl/index.php/Szymany
Źródło zdjęcia: nieaktywny link do strony głównej Wikipedii, brak autora.   Widok na Szymany, źródło: www.wikipedia.pl, 12.09.2013. Z tej gorszej Wikipedii autorzy haseł w Leksykonie i Encyklopedii korzystają wielokrotnie. Szkoda tylko, że nie wiedzą jak to robić poprawnie, zgodnie z prawem.
http://pl.wikinews.org/wiki/2007-09-06:_Czy_na_pewno_wiemy,_jak_korzysta%C4%87_ze_zdj%C4%99%C4%87_na_wolnych_licencjach%3F

6. http://encyklopedia.warmia.mazury.pl/index.php/Gawrzyja%C5%82ki
Zdjęcie tablicy upamiętniającej poległych mieszkańców wsi. Wykonane zostało przez Justynę Sobotka. Sam pośredniczyłem w uzyskaniu zgody na jego publikację na Olsztyńskiej Stronie Rowerowej, która zresztą dane autorki podaje. Natomiast autor hasła w encyklopedii ograniczył się do umieszczenia linka do strony głównej Olsztyńskiej Strony Rowerowej, autorstwem zdjęcia i zgodą na jego publikację głowy sobie nie zawracając.

Przykładów na to, że autorzy haseł w Encyklopedii i Leksykonie nie rozumieją czym są wolne licencje, jak należy się do nich stosować można by tu było podać bardzo dużo. W obu tych publikacjach można zaleźć przykłady na poważne naruszenia prawa autorskiego. Gdyby problem dotyczył jakichś dwóch prywatnych podmiotów, to byłaby to sprawa pomiędzy nimi. W tym przypadku chodzi jednak o projekty hojnie dofinansowane z publicznych pieniędzy, a w przypadku Encyklopedii projekt firmowany przez Polskie Towarzystwo Historyczne - odział w Olsztynie. Przydałaby się jakaś kontrola nad tego typu projektami.

wtorek, 11 listopada 2014

Encyklopedia Warmii i Mazur - skany

Ostatni wpis był zbyt długi, dlatego teraz będzie bardziej konkretnie. 
Pierwsza sprawa to skany archiwalnych pocztówek. Nie są one chronione prawem autorskim (z wyjątkiem uporządkowanego zbioru kolekcjonerskiego). Jednak podanie (jeśli się potrafi - poprawne) źródeł tych skanów nic nie kosztuje. Natomiast wyrazem kultury (lub jej braku) jest zapytanie właściciela zbioru o pozwolenie na wykorzystanie jego zasobów w większej skali niż pojedynczy skan, zwłaszcza jeśli wyraźnie sobie tego życzy. W przypadku tak formalnego projektu jakim jest encyklopedia, jeśli chodzi o źródła ilustracji, trzeba zachować ponadprzeciętne standardy. W tej gorszej (według pomysłodawców encyklopedii) Wikipedii standardy są niebywale wysokie. W zasadzie nie wolno tam publikować archiwalnych zdjęć i pocztówek. Wolno publikować tylko materiały wykonane osobiście lub opublikowane wcześniej na jednej z wolnych licencji, z tym że trzeba się dokładnie do danej licencji zastosować. Nie wolno nawet opublikować starej, załóżmy XVII wiecznej grafiki bez podania właściwego źródła. Korzystanie z zasobów niesławnego portalu Fotopolska.eu to już odrębna, nie mieszcząca się w żadnych standardach sprawa.

W haśle "Rozogi" widzimy dwa skany archiwalnych pocztówek i dwa współczesne  zdjęcia. Brak źródeł i autorów zdjęć. Przyjmijmy, że to wynik (jak mi tłumaczono) problemów informatycznych. Pierwszy skan datowany jest na 1916 r. Jako właściciel oryginału "zaryzykuję" tezę, że 1916 r. oznacza datę wysłania tej pocztówki.

http://encyklopedia.warmia.mazury.pl/index.php/D%C5%BAwierzuty
W haśle "Dźwierzuty" dwa skany z linkami do głównej strony portalu "Ciekawe Mazury". Oba podpisane: "Dźwierzuty w .... roku". Autor hasła nie rozumie chyba różnicy pomiędzy datą wysłania pocztówki a zrobieniem zdjęcia, które do produkcji tej pocztówki zostało wykorzystane. No cóż, może to ktoś niedoświadczony, ktoś ze społeczników. Co jednak robi nadzór, że takie kwiatki nie jeden raz przepuszcza?

                             

Tak pocztówka została opublikowana na stromie dla Encyklopedii źródłowej. Autor hasła miał więc wzór jak to się miej więcej poprawnie robi. Dodam, że portal Ciekawe Mazury ma moją zgodę na wykorzystanie tych skanów.  Jak to jest, że autor prywatnej strony zna i respektuje zasady a autorzy Encyklopedii idą na skróty?

                             

Jak wygląda w Encyklopedii publikowanie skanów za zabezpieczeniami przed kopiowaniem? Czy to nie jest amatorstwo? To pokazuje, że pomimo tego, że skany nie są chronione prawem autorskim, to o dobre materiały archiwalne jest bardzo trudno. O dziwo ich właściciele mogą nie chcieć ich udostępnić. 


W haśle "Pasym" widzimy dwa skany zaczerpnięte z portalu Fotopolska.eu. Źródło podane do hasła "Pasym" w portalu. Pierwszy skan pochodzi z aukcji internetowej, drugi z Bildarchirv Foto Marburg z tym, że link w portalu nie prowadzi do tego archiwum. http://fotopolska.eu/127415,foto.html Oto warunki korzystania z tego archiwum: http://www.bildindex.de/texte/agb.pdf Ktoś chyba w Olsztynie potrafi czytać po niemiecku? Tak wygląda sprawa korzystania z archiwalnych zasobów w naszym polskim wydaniu: http://www.nac.gov.pl/zbiory_korzystanie

Umiejętne publikowanie materiałów archiwalnych, to nie jest jakaś wiedza tajemna. Twórcy Leksykonu Kultury Warmii i Mazur (który, obecnie jest powiązany z E.W. i M.)  udowodnili, że potrafią to czasem zrobić w pełni poprawnie:
http://leksykonkultury.ceik.eu/index.php/Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_ewangelicko-augsburski_w_Pasymiu. Widocznie sprawa poprawnego podawania źródeł zależy od rangi źródła, z którego się korzysta.  Inna sprawa, że do formy publikacji zdjęć w tym haśle można byłoby mieć jakieś uwagi. 

Podsumowując kwestię skanów archiwalnych pocztówek i zdjęć można stwierdzić, że ich publikowanie w Encyklopedii Warmii i Mazur odbywa się w sposób amatorski (w negatywnym tego słowa znaczeniu) co jest szokujące, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę wykonawców projektu w postaci Polskiego Towarzystwa Historycznego - oddział w Olsztynie. 

Przyglądając się hasłom ponownie widzę, że cześć moich skanów zdążyli usunąć. 

W kolejnym wpisie będzie o publikowaniu współczesnych zdjęć w  Encyklopedii Warmii i Mazur i niestety będzie jeszcze ciekawiej. 

Encyklopedia Warmii i Mazur

W związku z zamieszaniem związanym z książką wydaną przez wydawnictwo Edytor Wers, dostałem informacje o innych związanych z tą tematyką sytuacjach. Jedną z "ciekawszych" jest sprawa Encyklopedii Warmii i Mazur 
Encyklopedia tworzona jest przez Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych w Olsztynie.
Przeglądając zasoby encyklopedii natknąłem się na swoje skany przekopiowane ze strony Ciekawe Mazury. Z tym, że źródło nie zawsze było podane. 20 października napisałem do redakcji z prośbą o usunięcie skanów. Dostałem grzeczną odpowiedź, z przeprosinami i obietnicą jak najszybszego usunięcia skanów. Usuwanie idzie jednak powoli, co zdziwiło nawet dyrektora Kapłona. Zacząłem się encyklopedii przyglądać bliżej i zauważyłem, że jej autorzy chętnie korzystają z zasobów Fotopolska.eu (źródło raz podają, raz nie). Fotopolska.eu to „uznany”, ogólnopolski portal, mający ogromne zasługi na polu kopiowania skanów aukcyjnych i wprowadzania ich do oficjalnego obiegu. Więcej informacji na ich temat:   http://szczytnopocztowki.blogspot.com/search/label/fotopolska
Napisałem do osoby odpowiedzialnej za nadzór nad projektem z prośbą o wyjaśnienie tej sytuacji. Zapytałem dlaczego na coś takiego się godzi? W odpowiedzi zostałem poproszony o pozostawienie oceny pracy nad projektem wspomnianej osobie oraz wykorzystaniem "PTH w celowych podmiotach". Cóż. Projekt jest publiczny, finansowany jest za publiczne (wcale nie małe) pieniądze i wydaje mi się, że jak najbardziej podlega publicznej ocenie. W sprawie Fotopolska.eu korespondowałem kilkukrotnie z dyrektorem Kapłonem. Stwierdził on, że portal działa legalnie i nie widzi problemu w korzystaniu z jego zasobów. Nie wyraził tego wprost, ale widocznie nie przeszkadza mu korzystanie z portalu, który w dużym stopniu tworzony jest w oparciu o skany aukcyjne, publikowane bez zgody sprzedającego i kupującego, skany na które Fotopolska.eu (i często publikujący) nanosi swoje logo, tak jakby była ich właścicielem lub autorem. Skoro skany aukcyjne są dobre, to po co Encyklopedii pośrednik w postaci Fotopolska.eu? Bo jakieś źródło jednak trzeba podać. Źródło –„Allegro” nie wyglądałoby zbyt poważnie. Co do Fotopolski to trzeba również pamiętać, że są tam skany ze świadomie kłamliwie podanym źródłami. To również Panu Dyrektorowi nie przeszkadza?

Twórcy i pomysłodawcy encyklopedii założyli sobie ambitny cel. Chcieli być lepsi od Wikipedii, w której zdarzają się błędy (błędy zdarzają się tu i tu, ale to nie jest głównym tematem tych rozważań). Wyższy poziom encyklopedii miał być zapewniony dzięki współpracy z  olsztyńskimi naukowcami. Patronat nad projektem objęło Polskie Towarzystwo Historyczne, które też zostało wykonawcą projektu. Chociaż do żadnego towarzystwa nie należę, to jednak czują jakąś więź z olsztyńskim środowiskiem historycznym. Wielu z tych ludzi poznałem jako student, znam ich prace, książki.
Chciałem wiedzieć jakie jest stanowisko PTH na temat zasad korzystania w E.W. i M. ze sknów i fotografii zaczerpniętych z innych stron, portali i wydawnictw.
Czy PTH zdaje sobie sprawę obowiązujących tam zasad?
Jeśli tak, to dlaczego się na nie godzi?
Jeśli nie, to co zamierza z tym zrobić?
Zwróciłem się w tej sprawie z oficjalnym listem do olsztyńskiego oddziału PTH. Odpowiedź jaką dostałem od Prezesa PTH była jak najbardziej zadowalająca. Brakowało mi tylko jednego. Podania dokładnego terminu zakończenia audytu i usunięcia ewentualnych niedociągnięć.

Co do encyklopedii to nasunęło mi się jeszcze wiele pytań.
Dlaczego nie podaje się w niej źródła lub podaje się je sporadycznie w przypadku portalu/strony, z której pochodzi większość ikonografii (w tym również współcześnie wykonanych zdjęć)? Odnoszę się tu do haseł związanych z powiatem szczycieńskim, ponieważ im przyjrzałem się dokładniej. 
Czy autorzy zdjęć wykorzystanych w encyklopedii (mowa o tych bez podpisu) wyrazili zgodę na ich udostępnienie?
Czy poprawne (zgodne z prawem) jest opublikowanie zdjęcia bez podania autora i podanie jako źródła linka (aktywnego lub nieaktywnego) do ogólnej strony, na przykład Onetu (prawda, że ciekawe źródło jak na encyklopedię)? 
Czy osoby odpowiedzialne za tworzenie i nadzór nad encyklopedią zapoznały się z zagadnieniami prawa autorskiego w kwestii fotografii? Czy wiedzą, czym są wolne licencje? Czy fotografie publikowane w encyklopedii zostały wykorzystane w oparciu o jedną z wolnych licencji (wydaje mi się, że w sporej mierze nie), a jeśli tak, to czy poprawnie się do niej zastosowano?
Na te pytania dostałem dokładne odpowiedzi, wśród których było też stwierdzenie, że za brak źródeł lub ich nieodpowiednie podanie odpowiadają problemy informatyczne (źródła zniknęły podczas publikowania encyklopedii).

Dlaczego zdecydowałem się na ten wpis? Zdecydowałem się na niego, pomimo tego, że zdaję sobie sprawę, że przez opublikowanie tego materiału narobię sobie wrogów. Wiem też, że zainteresuje on wąskie grono odbiorców. Ludzie nie lubią takich tematów, wolą oglądać ładne obrazki. Liczyć na to, że tematem tym zajmie się prasa, nie można. Ma ona "ważniejsze" sprawy na głowie. Za to chętnie o tego typu projektach napisze ogólnikowo. Dzięki własnym doświadczeniom oraz kontaktom i rozmowom z ludźmi, coraz więcej dowiaduję się na temat rożnych mechanizmów funkcjonujących w naszej regionalnej nauce, prasie, życiu wydawniczym oraz sprawom związanym z tak zwaną promocją regionu (czy poszczególnych jego części). Urzędy, czy współpracujące z nim instytucje bądź fundacje, za publiczne pieniądze w sporej mierze zajmują się tym, czym powinni zajmować się (i często to robią) pasjonaci czy prywatni wydawcy oraz niezależne grupy i stowarzyszenia. Gdyby jeszcze rezultaty ich pracy były na odpowiednim poziomie. Z tym niestety w wielu przypadkach (jeśli nie w większości) jest kiepsko. Chociażby przykład Encyklopedii Warmii i Mazur, która niestety mocno odbiega od poziomu tworzonej społecznie Wikipedii. Od razu dodam, że do poziomu mojego bloga też można mieć wiele zastrzeżeń. Ja jednak działam społecznie. Z pracy takich jak moja (a przede wszystkim z tych tworzących społecznie i na wysokim poziomie) bardzo chętnie się korzysta. Zapomina się tylko o tym poinformować. Czasem, wymyślając już wymyślone, nas się ignoruje. Dla porządku dodam, że są też (sam się z takimi spotkałem) pozytywne przykłady współpracy z samorządami.
Do póki trwała korespondencja i dostawałem zapewnienia o przyjęciu moich uwag i chęci naprawienia niedociągnięć nie miałem zamiaru niczego publikować. Jednak tak jak pisałem nie doczekałem się konkretnego terminu usunięcia niedociągnięć. Terminy ważna rzecz. Pokazuje to sprawa moich skanów. Usunięcie ich to dosyć prosta sprawa, jednak w przypadku Encyklopedii nie do końca, bo nadal tam są. Niestety korespondencja została zerwana. Przedstawiciele Encyklopedii stracili cierpliwość.




Żeby nie było, że tylko krytykuję. Bliźniaczy projekt - Leksykon Kultury Warmii i Mazur - w miarę mi się podoba. Wydaje się przydatny i na pewno prezentuje wyższy poziom od encyklopedii. Jeśli chodzi o podawanie źródeł ilustracji to jest tam z tym o wiele lepiej, chociaż mam wrażenie, że ostatnio opracowane hasła równają się poziomem z tymi w encyklopedii.


W kolejnych wpisach przedstawię dowody na to, co napisałem powyżej i zajmę się oddzielnie poszczególnymi kwestiami. 

poniedziałek, 27 października 2014

Dyplom Centrum Turystyki Wodnej PTTK w Warszawie

Chciałbym pogratulować Panu Tomaszowi Śrutkowskiemu. Książka wydane przez należące do niego wydawnictwo została wyróżniona dyplomem Centrum Turystyki Wodnej PTTK w Warszawie:

Wawrzyński Cezary, Osiem wieków wschodniopruskiej żeglugi, kanałów i dróg wodnych, Edytor „Wers”, Olsztyn 2014. 

http://www.przegladksiazki.pl/przeglad-ksiazki-2014/

Publikacji nie widziałem ale domyślam się, że prezentuje o wiele większy poziom od: "W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914",  a już na pewno wszystkie ilustracje opublikowane są w niej zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami. Przecież inaczej nie mogłaby zostać wyróżniona. Poza tym człowiek z taką biografią na pewno nie pozwoliłby sobie na żadne uchybienie.
http://leksykonkultury.ceik.eu/index.php/Tomasz_%C5%9Arutkowski

Wiem, że to nie pierwsze wyróżnienie i nie pierwsza nagroda, którą ten pan otrzymał. Na pewno możne on liczyć (zwłaszcza w Olsztynie) na kolejne.

czwartek, 23 października 2014

W cieniu pewnej książki - część 3

Okazało się, że to co mnie spotkało ze strony wydawnictwa Edytor Wers, to nie jest przypadek. Zdarzało im się kopiować skany pocztówek ze współcześnie wydanej książki. Oczywiście bez wiedzy i zgody autora oraz bez podania źródła. 
Teraz pojawia się pytanie: Jak jest z pozostałymi (nie licząc przedruków ze starach książek) skanami wykorzystanymi w książce? Czy osoby wymienione w książeczce jako źródło skanów zdają sobie sprawę, w co zostały wplątane? Gdy widzę swoje skany, na przykład obok skanów Fotopolski.eu, to potrafię cofnąć wcześniejszą zgodę na ich wykorzystanie. Nie życzę sobie przebywać w podejrzanym towarzystwie. Odebrałem tę publikację (pomijając to, co zaszło w stosunku do mnie) negatywnie, zarówno jeśli chodzi o treść, jak i grafikę. Jest to publikacja skrojona pod rocznicę, napisana w dziennikarsko-sensacyjnym stylu. Musiałem wydać na nią (w księgarni w Szczytnie) 60 zł. Także tania nie jest. Wydaje mi się, że to nie w porządku bym płacił za oglądanie swoich pocztówek. Mógłbym tu przeprowadzić szczegółową analizę ale szkoda czasu i zachodu. Jednak jednej rzeczy, która dotyczy Wielbarka, pominąć nie mogę. 
Oto zdjęcie (W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914,s. 150) ilustrujące  ważną dla książki opowieść o pewnym żołnierzu. Z tekstu wynika, że na zdjęciu jest pokazany Wielbark na Mazurach. Jednak na moje oko to nie może być (ten) Wielbark. W Wielbarku nie ma i nie było tego typu przemysłowych budowli. Może się mylę?


Tak się niezręcznie składa, że skany pocztówek z moich zbiorów miały być wykorzystane w książce, która właśnie jest na ukończeniu. Opublikowanie tych skanów w publikacji wydawnictwa Edytor Wers jest dla tej drugiej książki bardzo niekorzystne. Publikacja będzie musiała na siebie zarobić, a kto kupi dwie książki o podobnej tematyce nawet jeśli ta druga będzie starannie i z poszanowaniem ogólnie przyjętych zasad, wydana? 

Poniżej pozostałe skany pocztówek z mojej kolekcji. Moim subiektywnym zdaniem nie licząc zdjęć ze starych książek i tego co zostało wykorzystane ode mnie, to niewiele w tej książce pokazano. Co najwyżej sporo banalnego materiału. O dobre skany wcale nie jest tak łatwo, stąd cała afera z wykorzystaniem skanów pozyskanych z dużej, olsztyńskiej redakcji, w której akurat były "dostępne" w dobrej (lepszej rozdzielczości niż na blogu) jakości i bez zabezpieczeń. Na blogu skany są jako tako zabezpieczone. W zasadzie nie nadają się do druku. Szkoda, że redakcja uznała, że to nie ich sprawa.

W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914, s. 21. Wypukły, przyklejony do pocztówki paproch.


W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914, s. 80. Przedarcie.


W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914, s. 156. Zadarcie i zabrudzenia. Proszę zwrócić uwagę jak podpisano pocztówkę. Czy to oby na pewno jest Szczytno?


W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914, s. 98. Biała plamka to zadrapanie. Ta pocztówka jest wyjątkowa. To do tej pory jedyne znane przedstawienie pierwszego grobu generała Samsonowa. Nie dziwię się, że wydawca się na nią skusił. Ten przykład pokazuje, że czasem trafiają się pocztówki unikatowe, z ważnym widokiem, dużo wnoszącym  do wiedzy historycznej i tylko od kolekcjonera zależy czy się takim widokiem podzieli z innymi. Ja się podzieliłem i wyszedłem na ...



środa, 22 października 2014

W cieniu pewnej książki - cześć 2

Po opublikowaniu pierwszego wpisu dostałem sporo wsparcia za co bardzo dziękuję. Niestety niespodziewanie pojawiło się też sporo niezrozumienia. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że publikowanie na blogu, w Internecie nie ma i nie miało sensu. Popełniłem błąd. Ludzie lubią oglądać ładne obrazki i nie obchodzi ich skąd się one biorą. Nie opublikuję już nowych skanów. Nie chcę budzić negatywnych emocji - u siebie i u innych. Poza tym moja działalność nie ma sensu. Ciekawe skany można znaleźć na wielu stronach i facebookowych profilach. Są tam umieszczane metodą "kopiuj wklej". Kopiowane są z internetowych aukcji i stron zazwyczaj bez podania źródła. Ludzie to bezmyślnie akceptują (czy - jak na Facebooku - lubią). Taki blog, gdzie wszytko publikowane jest za zgodą i podaniem źródła, jest już z innej epoki.

Pozostaje mi jeszcze tylko załatwić do końca sprawę z wydawnictwem Edytor Wers. W poprzednim wpisie nie napisałem jasno skąd wydawnictwo Edytor Wers pozyskało skany. Sześć z siedmiu skanów pozyskanych zostało z redakcji jednej z gazet wydawanych w Olsztynie. Przesłałem te skany jako ilustracje wywiadu, który ze mną przeprowadzili. Ktoś z gazety te skany przekazał wydawnictwu Edytor Wers. Nie mogę napisać co to za gazeta bo nie istnieją na to twarde dowody. Wiem komu, kiedy i jakie skany przekazywałem. Wiem co jest dostępne w Internecie bez naniesionych znaków i nie mam wątpliwości. To jednak może być za mało, by udowodnić to w sądzie, w razie gdyby gazeta zdecydowała się wytoczyć mi proces.

Wracając do naszego wydawnictwa -  oto dwa kolejne skany. 
Pierwszy przedstawia cmentarz wojenny w Wielbarku. W miejscu, które wskazują dwie strzałki znajduje się podłużne wgięcie, kreska. W książce i u mnie na skanch jest widoczna, słabo, ale jest. W oryginale widać o wiele lepiej. Jak myślicie, czemu zaprezentowano tylko taki, słabej jakości wycinek tego skanu?

Pierwszy skan z książki: W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914 s. 154. 


Skan oryginalny.



Drugi skan przedstawia pomnik Samsonowa. W miejscu, które wskazuje strzałka jest chropowata plama.

Skan z książki: W cieniu bitwy pod Grunwaldem. Tannenberg 1914 s. 105. 



Oryginalny skan.


c.d.n.

wtorek, 21 października 2014

W cieniu pewnej książki

W cieniu pewnej książki i w cieniu pewnego wydawnictwa.
Czytelnicy tego bloga zastanawiają się pewnie, dlaczego spadła ostatnio moja aktywność w dodawaniu nowych skanów. Muszę po prostu uregulować pewne sprawy związane z wykorzystywaniem zasobów tu opublikowanych. 

Zacznijmy od początku. Jak wszyscy wiedzą, w tym roku przypada setna rocznica wybuchu I wojny światowej i bitwy pod Tannenbergiem. W związku z tym na rynku wydawniczym pojawiło się kilka publikacji. My zajmiemy się tu jedną. Będzie nią "W cieniu bitwy pod Tannenbergiem 1914. Fakty mity legendy". Książkę napisał Henryk Leśniowski, a wydało ją olsztyńskie wydawnictwo - Edytor Wers, którego właścicielem jest Tomasz Śrutkowski. Przeglądając tę publikację natknąłem się na pewien skan wyjątkowej pocztówki (jakiej - o tym później). Podejrzewałem, że mógł pochodzić ode mnie, ale nie miałem dowodów. Dopiero, gdy kupiłem książkę i porównałem skan z oryginałem stwierdziłem, że pochodzi z moich zbiorów. Stopniowo, z wielkim zdziwieniem zacząłem odkrywać, że w książce są jeszcze inne skany pochodzące z mojej kolekcji. W sumie naliczyłem 7 sztuk. Oto co możemy przeczytać na temat źródeł ilustracji w tej publikacji: 


Nigdzie nie widzę swojego nazwiska ani nazwy bloga. Nie przypominam sobie też bym udzielał autorowi i wydawnictwu zgody na korzystanie ze skanów swoich pocztówek. Postanowiłem tę sprawę wyjaśnić i skontaktowałem się z panem Śrutkowskim. Pominę tu to, co powiedział mi przez telefon, bo nie mam na to potwierdzenia/dowodów. Liczy się tylko to co jest na piśmie, a na piśmie zrobił mi wykład o prawach autorski w stosunku do skanów archiwalnych pocztówek i zasugerował, że takie pocztówki mogą posiadać inne osoby. Kontakt z panem Śrutkowskim był początkowo dobry. Później się urwał. Nie odpisywał w obiecanym terminie, bardzo ciężko było się do niego dodzwonić. Nie wiem, może ma jakieś problemy. Jeśli tak to współczuję, ale ja niestety mam z nim pewną sprawę do załatwienia.

Oto pierwszy przykład. Pocztówka nie należy do wyjątkowo rzadkich. Ten egzemplarz wykorzystany w książce posiada charakterystyczne rozdarcie. Czerwona strzałka pokazuje dokąd to rozdarcie sięga. Pocztówka opublikowana została aż na dwóch stronach, na wewnętrznej stronie okładki.


Pod spodem oryginalna pocztówka z moich zbiorów, opublikowana na tym blogu. 



c.d.n.

sobota, 13 września 2014

Kilka uwag w związku z wystawą w Muzeum Mazurskim w Szczytnie

          1 września otwarta została wyjątkowa wystawa: „Rok 1914. Szczytno i okolice”. Zgodzić się trzeba z panem Symonowiczem, że wystawa ta to jedno z dwóch najważniejszych wydarzeń kulturalnych tego sezonu w naszym powiecie. Szkoda tylko, że lokalna prasa tego nie zauważyła.
Dlaczego ta wystawa jest wyjątkowa? Z kilku powodów. Jak wszyscy już wiemy, w tym roku przypada setna rocznica wybuchu I wojny światowej i (mocno związanej z naszym powiatem) bitwy pod Tannenbergiem. Nigdy wcześniej nie zgromadzono w jednym miejscu tylu przedmiotów związanych z bitwą. W zdecydowanej większości spoczywają one w rękach prywatnych kolekcjonerów. Tylko nieliczne znajdują się w różnych muzeach. Szczycieńskiemu muzeum udała się wielka rzecz. Pokazano w nim zbiory lokalnych kolekcjonerów ze Szczytna i Olsztyna. Taka kolektywna wystawa składająca się ze zbiorów prywatnych i muzealnych nie często się zdarza.
W pewnym sensie ta wystawa to pozytywna, ale jednak prowizorka. Coraz częściej słychać głosy, że powinno powstać muzeum bitwy pod Tannenbergiem, czy ogólnie muzeum I wojny światowej w naszym regionie. Idea bardzo trafna i sensowna, ale niesłychanie trudna do przeprowadzenia. Mówi się o kilku możliwych lokalizacjach. Jedna z ciekawszych to poewangelicki kościół w Wielbarku, w którym nadal można obejrzeć wystawę i instalację artystyczną Krzysztofa Findzińskiego: „Lazaret pamięci”. Elementy tej instalacji warto byłoby wykorzystać w przyszłości.


Wielbark - instalacja Krzysztofa Findzińskiego. 

   Tego pomysłu prywatni fascynaci nie zrealizują. Potrzebne jest zdecydowane wsparcie władz samorządowych na szczeblu wojewódzkim i lokalnym. Oczywiste jest, że nie samą historią ludzie żyją, że są inne potrzeby, ale idea warta jest moim zdaniem poważnego przemyślenia. Póki muzeum jest w sferze marzeń w głowach garstki fascynatów (od czegoś trzeba zacząć), można byłoby pomyśleć o jakiejś w pełni profesjonalnej wystawie, a najlepiej stałej ekspozycji w którymś z muzeów. Chodzi o coś, czego dobrym początkiem jest szczycieńska wystawa. Trzonem takiej ekspozycji musiałyby być zbiory prywatnych kolekcjonerów uzupełnione zbiorami muzeów. Można byłoby wypożyczyć z Muzeum Wojska Polskiego - znaleziony w latach siedemdziesiątych przez żołnierzy LWP na poligonie w Muszakach - sztandar 30 Połtawskiego Pułku. Takie perełki w połączeniu z bardziej pospolitymi przedmiotami, dobrze dobraną ikonografią i ciekawym projektem ekspozycji mogłyby stworzyć niesamowita całość. Trzeba byłoby tylko zbudować większe zaufanie pomiędzy prywatnymi kolekcjonerami a muzeami. Z różnych względów nie jest to proste. Brak takiego zaufania plus pewne prawne uwarunkowania powodują, że najciekawsze przedmioty wymykają się zarówno muzealnikom, jak i kolekcjonerom. Ci drudzy, pomimo finansowych możliwości, nie chcą ryzykować zakupu przedmiotów o nieuregulowanym statusie prawnym. Co jakiś czas słychać o jakimś ciekawszym odkryciu i o tym, że trafiło za wschodnią granicę.
       Podtrzymuję swoje (nie jest to tylko moje zdanie) wcześniejsze stwierdzenie, że jest swojego rodzaju skandalem to, że pomimo wielu przedsięwzięć upamiętniających  w naszym regionie setną rocznicę wojny i bitwy, nie została poświęcona im żadna w pełni profesjonalna wystawa. Okrągła rocznica była świetną okazją by się tym zająć. Teraz będzie już trudniej.
         Bitwa to wygrani i przegrani, to cierpienie i śmierć, jednak w przypadku bitwy pod Tannenbergiem jest jeszcze coś więcej. Jest legenda, jest mit i są wsie, których już nie ma. Jest to coś, co wyróżnia tę bitwę spośród tylu innych, które rozegrały się na terenie naszego kraju. Jest olbrzymie zainteresowanie, które można byłoby wykorzystać do promocji regionu.

.

poniedziałek, 1 września 2014

Wyjątkowa wystawa w Muzeum Mazurskim w Szczytnie

Dzisiaj w Muzeum Mazurskim w Szczytnie miało miejsce otwarcie wystawy: „Rok 1914. Szczytno i okolice”. Na wystawie pokazano przedmioty związane z bitwą pod Tannenbergiem znajdujące się w zbiorach szczycieńskiego muzeum i członków Towarzystwa Przyjaciół Muzeum w Szczytnie. Swoje zbiory udostępnili: Janusz Gampf, Eugeniusz Rudnicki, Wiesław Ulatowski oraz Michał Semczyszyn z Olsztyna. Wśród eksponatów można było zobaczyć białą bron ze zbiorów muzeum, w tym dwa carskie tasaki (144 pułku kaszyrskiego i 21 pułku muromskiego). Szczycieńscy kolekcjonerzy zaprezentowali ciekawy i różnorodny zbiór carskich i pruskich klamer, medali, odznak pułkowych, guzików i innych związanych z bitwą przedmiotów. Natomiast Michał Semczyszyn oprócz wyżej wymienionych przedmiotów pokazał dwa pruskie mundury pułków stacjonujących w Olsztynie oraz dwie pikelchauby. Nieczęsto można zobaczyć w jednym miejscu tyle unikatowych przedmiotów związanych z bitwą pod Tannenbergiem. Ta wystawa, wśród wielu przedsięwzięć upamiętniających setną rocznicę wybuchu pierwej wojny światowej, jest czymś wyjątkowym i wartym odwiedzenia.
















piątek, 29 sierpnia 2014

Legenda Samsonowa

W nocy z 29 na 30 sierpnia w lesie pod Wielbarkiem, nieopodal leśniczówki Karolinka, odebrał sobie życie generał Samsonow. Od tamtych dramatycznych i obrosłych legendą wydarzeń mija dokładnie 100 lat.


Skąd bierze się legenda Samsonowa? Dlaczego obecnie jest silniejsza od mitu zwycięskiego Hindenburga? Dokonania zwycięzcy spod Tannenbergu zdezawuowane zostały przez II wojnę światową. Hindenburg dał się wykorzystać nazistom, a ci doprowadzili do utraty Prus Wschodnich. 



Pomiędzy jednym a drugim pojawieniem się Rosjan w Prusach Wschodnich upłynęło zaledwie 30 lat. Zwycięstwo Hindenburga, jego mauzoleum pod Olsztynkiem - to wszystko przestało istnieć i mieć znaczenie. 



Po potężnym mauzoleum została tylko kupa gruzów. Przetrwał natomiast skromny pomnik przegranego generała Samsonowa, schowany głęboko w lesie tak, że nawet dzisiaj trudno do niego trafić. Legenda Samsonowa ma kilka części. Najbardziej znana i banalna to sprawa skarbu. Pomińmy ją. Kolejna kwestia to przyczyny śmierci generała. Historycy i publicyści sprzeczają się, czy popełnił samobójstwo, czy może jednak zmarł na zawał. Istnieje też teoria, że został zamordowany. Obecnie niemalże pewna jest wersja o samobójstwie. Nie wiadomo jakie były jego motywy. Wstyd, strach przed odpowiedzialnością i konsekwencjami jakie wobec niego wyciągnąłby car? Czy może (słusznie) wziął na siebie odpowiedzialność za przegraną i śmierć dziesiątek tysięcy żołnierzy i postanowił podzielić ich los? Nie wiadomo. To wszystko składa się na legendę Samsonowa.

Ciało Samsonowa pochowane przez robotników leśnych zostało w 1915 r. ekshumowane i zabrane przez jego żonę Jekaterinę do Rosji. W miejscu pierwszego grobu generała stanął drewniany, ogrodzony płotkiem, prawosławny krzyż.



W 1925 roku powiat szczycieński i lasy państwowe postawiły istniejący do dzisiaj pomnik na którym widniał napis: „General Samsonow, der Gegner Hindenburgs in der Schlacht von Tannenberg, gef. d. 30.8.1914” („Generał Samsonow, przeciwnik Hindenburga w bitwie pod Tannenbergiem, poległ 30.8.1914”). Były to jeszcze czasy, gdy szanowano poległych przeciwników. 


Na jesieni ukaże się książka Sławomira Ambroziaka pod tytułem: „Legenda Samsonowa. Dramat w lasach Nidzicy Wielbarka i Szczytna”. Będzie można w niej przeczytać wiele nieznanych szerzej do tej pory informacji na temat bitwy i Samsonowa. 

wtorek, 26 sierpnia 2014

Zagadka z pomnika bohaterów

Żołnierze szczycieńskiego jagerbatalionu dzielnie walczyli w obronie Mazur przed carską armią. Wyjątkowo ciężkie straty ponieśli 23 sierpnia w walkach o Łynę i Orłowo, gdzie odegrali kluczową rolę. Poległo 254 żołnierzy oraz 16 oficerów, w tym dowódca. W związku z setną rocznicą wybuchu I wojny światowej i bitwy pod Tannebergiem, często się o nich wspomina w różnego typu publikacjach. Dawni mieszkańcy Szczytna upamiętnili swoich obrońców stawiając im obok kościoła baptystów pomnik. 


Został on zniszczony pod koniec II wojny światowej. No cóż, taki już los pomników. Postać żołnierza, wykonana prawdopodobnie z brązu, została przetopiona, a cokół i płyta z inskrypcją przemieniły się w gruz. Okazało się jednak, że nie do końca. Jakiś czas temu Jan Napiórkowski uratował wywożoną razem z ziemią z wykopów tablicę z tego pomnika. 

Fot. J. Napiórkowski

Szczycieńscy jegrzy nie są bohaterami obecnych mieszkańców Szczytna. Kolejnego pomnika stawiać im nie będziemy. Są ciekawostką ubarwiającą historię naszego miasta. Cieszę się, że tablica się zachowała i jest zabezpieczona w magazynie WSP. Niewiele brakowało, by ślad po niej zaginął.

sobota, 28 czerwca 2014

Szczytno - nieśmiertelniki Jäger -Batl. Nr. 1 Ortelsburg

Dwa szczycieńskie nieśmiertelniki ze zbiorów znajomego kolekcjonera. 



wtorek, 18 lutego 2014

Już nie ma potrzeby ;)

Nasi znajomi z Fotopolski postanowili jednak nie usuwać. Poradzili sobie w inny sposób. "Znaleźli" inny skan tej pocztówki. Mam jednak wątpliwości czy to rzeczywiście inny skan. Zapraszam do wyrażania opinii.



Przyjrzałem się dokonaniom osoby, która wyciągnęła pomocną dłoń do naszego kopisty i zaciekawiła mnie ta pocztówka. Już wcześniej się nad nią zastanawiałem, ale widać niezbyt dokładnie. Po dokładniejszym przyjrzeniu się widać ślady obróbki w programie graficznym. Chociażby nr 4 – resztka odbitego stempla. Nr 5 – tło w miejscu gdzie była korespondencja wyraźnie odstaje, jest z innej bajki.
Z lewej strony na górze jeziora plamka z atramentu i krzyżyk. Wyraźne ślady kombinowania nr 2 i 3.
Trzeba jednak przyznać, że użytkownik pawulon to o niebo lepszy specjalista od esski.
Można się tylko domyślać jakie ci panowie mają jeszcze dokonania.